Geoblog.pl    pograbisz    Podróże    ameryka poludniowa 2009-2010    na poludnie
Zwiń mapę
2009
08
wrz

na poludnie

 
Ekwador
Ekwador, Montañita
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21581 km
 
wszystko co dobre, szybko sie konczy, wiec i kolumbijska przygoda doczekala sie finiszu. po 3 tygodniach byczenia w tropikach czas zaczac myslec o powrocie do domu. zaraz zaraz... nie tak od razu o powrocie, bo przeciez wciaz mamy 2 tygodnie do samolotu. tak czy inaczej nasz aircomet odlatuje ze stolicy peru, a kto rzuci okiem na mape, ten widzi, ze taganga i lima raczej kolo siebie nie leza.
zatem, vamos w strone zachodzacego slonca.

trasa nastepujaca > santa marta > bogota > cali >granica> montanita. znaczna jej czesc przemierzamy razem z Hernanem z Argentyny. co prawda wysiadł po drodze by zahaczyc o jakas tam jaskinie na poludniu kraju, gdzie ponoc mozna zazyc naturalnych specyfikow i miec niezle loty. cos na zasadzie uciechy dla ciala i ducha, poprzez transcendentne przezycia z panem szamanem i duchami przodkow ;] pozdrawiamy hernana w tym miejscu i zyczymy mu (i sobie rowniez) wiecej takich bezcennych doswiadczen ;]
ale wracajac do watku glownego...

kolumbie przemierzamy bez perturbacji, nikt nas nie zgubil, my nie pomylilysmy niczego, po 3 dniach telepawki autobusowej zdobywamy nasz cel: nadmorska (tfu, nadoceaniczna, o ile takie slowo istnieje) wioske okrzyknieta miejsowka najlepszych imprez w calym ekwadorze. jedna ulica, a na niej dziesiatki knajp, hostele, palmy, szeroka plaza, soczyste ekwadorskie owoce, swiatla reflektorow, fajerwerki, spacerujacy po deptaku johnny depp i biale limuzyny..yyy... trochem siem zapedzilam, ale mniej wiecej tak mialo wszystko wygladac (a przynajmniej tego sobie zyczylam). prawde mowiac montanita nie byla uwzgledniona w naszych planach, ale w taganga nasi znajomi mocno rekomendowali to miejsce. badz co badz po drodze. why not?

w quito lapiemy bezposredni bus i poznajemy urugwajczyka Pablo. jak to stwierdzil, uratowalysmy mu zycie pozyczajac 20 dolcow na bilet, bo biedak mial tylko stowy, a w zadnej kasie nie chca przyjmowac banknotow o takim nominale. mawia sie, ze pieniadze ulatwiaja zycie, prosze bardzo, o to przyklad, ze moze byc inaczej.

wsiadamy, jedziemy, docieramy
niespodzianka

brak slonca?!? czy to mozliwe? mzawka, szarosc i ponurosc. gdzie te limuzyny, gdzie turlajace sie pomarancze i obnazone, opalone ciala? gdzie glosniki dudniace latynoskimi rytmami salsy? gdzie johnny depp ;)? que pasa?!?
Pablo wyjasnil w czym rzecz (jako, ze podrozuje po ameryce poludniowej 14 lat, wie o niej troche wiecej od nas:)). otoz trafilysmy na brak sezonu, innymi słowy ZIME, a jak to w zimie bywa, czesciej uswiadczyc mozna deszczu nizeli slonca. haha, to ci teoria! a my absolutnie nie wpadlysmy na pomysl, zeby sprawdzic pogode w googlach. bang bang. rozczarowanie.
a moze i lepiej? w koncu mamy czas na dlugie spacery wzdluz wzburzonego, zimnego (ło matko!) oceanu. glebokie rozmowy o zyciu, nowe teorie filozoficzne, ustalenie co robic po powrocie do polski (bo nie wiem, czy wiecie, ale mamy plan: w przyszlym roku chcemy byc bogate:))

spedzamy w montanicie 4 dni, o 2 za dlugo mysle sobie. deszcz i ziab to nie to czego oczekujemy od zycia, tym bardziej, ze na horyzoncie malowala sie perspektywa jesiennej zamuly po powrocie do domu. (khm, pragne dodac, ze aktualnie jestem we wro, gdzie jesienna zamula jak w morde strzelil)

czas dokonac transferu naszych zacnych, wciaz opalonych, czterech liter.
cel> mancora. google powiada, ze w mancorze swieci slonce.
przybywamy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 134 komentarze134 394 zdjęcia394 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
11.05.2009 - 25.02.2010