Geoblog.pl    pograbisz    Podróże    ameryka poludniowa 2009-2010    equador welcome
Zwiń mapę
2009
07
sie

equador welcome

 
Ekwador
Ekwador, Cuenca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18271 km
 
Ekwador. zachwalany przez wielu ludzi spotkanych ´w drodze´. podczas planowania tripu nie bralysmy pod uwage wizyty w tym kraju, ale... trzeba byc w zyciu elastycznym no nie ?:)

startujemy z limy ekonomicznym busem za 60 soli, o dziwo o standardzie klase wyzszym od poprzedniego cusco-lima. do granicy 18 godziny + peruwianskie sciemniania +-5 godzin. zapoznajemy pare turysciakow, francuza i chilijczyka, ktorzy udaja sie do quito na festiwal z okazji obchodow swieta niepodleglosci. my do quito zamierzamy dotrzec kilka dni pozniej, wpierw zahaczamy o cuence, ponoc najpieknejsze miasto ekwadoru, nastepnie okolice latacungi.
ok jestesmy na miejscu. z wioski o nazwie tumbes musimy zlapac taxe, ktora dowiezie nas w miejsce odprawy paszportowej. chwile po 10.00 am ladujemy w peruwianskim biurze , a tam niespodzianka, awaria systemu. nikt nie udziela konkretnych inf. co sie stalo, ani ile potrwa owa awaria, zatem stoimy grzecznie w kolejce i czekamy. mija godzina, kolejka rosnie, ludzie o dziwo nie zadaja pytan, godza sie na peruwianski burdello bum bum. panie w mundurach spaceruja w kata w kat, czasem sie usmiechaja, czasem patrza w sufit. final finalow spedzilismy w tym zapomnianymm miejscu cale 7 godzin,tylko po to by otrzymac pieczatke do paszportu. rece opadaja, kolana uginaja.

wyhaczamy riksze i ciesniemy na terminal ekwadorski. kolejne solaki, jakby ne mozna zrobic wszystkiego w jednym miejscu? ale fakt, aby przekroczyc granice trzeba dac zarobic klku osobom, interes sie kreci.
jestemy w miasteczku o nazwie nie wiem jakim, ale centralnie na granicy. wszedzie targowisko, wszyscy trabia, jeden wielki meksyk, czyli to co lubimy najbardziej. pan policjant poleca nam wziac kolejna taxe, aby dostac sie do miejsca oddalonego o 3 km, gdzie mamy dostac wize ekwadorska. lapiemy taxe, placimy 4 dolce, wracamy nia z powrotem do centrum, gdzie odjezdzaja autobusy, w tym nasz do cuenca.
logistyka lezy i kwiczy

o 18.00 wsiadamy w bus, szalony kierowca cisnie 90 na zakretach ihhhhaaa! po 4 h jestesmy na miejscu, ekwadorskim opustoszalym terminalu autobusowym. ludzi brak, poza jendym dziwnym typem, Luicem, ktory proponuje nocleg w swoim super fajnym hostelu. ogladamy ulotki, sprawdzamy rekomendacje, decydujemy sie u niego zostac.
Luice okazal sie czlowiekiem bardzo pomocnym, serdecznym i sympatycznym, choc ciut ekscentrycznym. mial facet cos ze swirka, ale takiego niegroznego. przez 2 dni naszego pobytu w cuenca utrzymywal ze ma zone, ktorej defacto nigdy na oczy nie widzialysmy ;)

zrzucamy plecaki, siadamy na lozkach i myslimy co dalej. spac? w sumie 36 h w podrozy, troche duzo. ale czasu jak zwykle szkoda, w czym utwierdzilo nas dwoch amerykanow z pokoju pietro wyzej. ok, ubieramy cieple ciuchy i lecimy na miasto w czworke. cuenca faktycznie zjawiskowa pod katem architektury, ale moim zdaniem zupelnie pozbawiona klijmatu. ludzi brak, nikt nie szweda sie po ulicach, nie gra na bebnach, nie bawi sie w knajpach. miasto widmo.
nam udalo sie znalezc przyjemny maly lokalik, w ktorym grupa kilkunastu afroamerykanow grala live na bebnach. spiewy, tance, cuba libre i salso-tany. jednym slowem dobre party :)
o 5 decydujemy wracac do domku, co takie proste nie bylo, bo po ciemku kazda ulica wygladala tak samo, a nasza mapka tez super dokladna nie byla. 2 godziny chodzenia w kolko, by w koncu o 7 rano trafic do przybytku Luica. 7 rano! padamy z nog, potrzeba nam snuuuuuuu....

dzien kolejny spedzilysmy na chodzeniu to tu to tam. znalazlysmy jeden merkado ktory nawet nie umywal sie do boliwijskich, czy peruwianskich. okazalo sie, ze ekwador jest panstwem calkiem dobrze rozwinietym. europejska moda, europejskie sklepy, europejska czystosc i niemalze europejskie ceny. zadziwiajace...

w niedziele jedziemy dalej, latagunga loop czeka
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 134 komentarze134 394 zdjęcia394 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
11.05.2009 - 25.02.2010