taxi driver pojący się browarami
kontrola policji co 1000m
rozlatujący się stary cadilac i ograbisz gnieciona przez 4 tłustych Wenezuelczyków
sprzedaż dolarów na czarnym rynku
korki korki korki
nie śpię od 28h
dlaczego jest tak gorąco?!?
update
do Maracaibo dotarłam tak zwanym zaawansowanym popołudniem tj w okolicach 18. do plaży daleko, jakieś 7 godzin jazdy, co oznacza, że dotrę do mojego destiny w środku nocy. źle - myśle sobie.
błąkam się chwile po dworcu, szukam jakiegoś lekkiego jedzenia, właściwie od rana nic nie jadłam. wszystko tłuste i smażone, przewraca mi sie w brzuchu na myśl o fast foodzie, ale cóż zrobić... zaczynam wenezuelską diete od hot doga. łapie ostatni autobus do jakiejś tam wiochy, która jest po drodze do Valencia. nie dbam o to, o której będę na miejscu, najwyżej przekimam na dworcu, co stwarza realne zagrożenie, ale moje zmęczenie przyćmiewa zdrowy rozsądek.
telepiemy sie 4 h, w okolicach północy kierowca wywala mnie z plecakiem na dworcu, tylko nie bardzo wiem w jakim mieście. żywego ducha ni widu ni słychu, ogólnie słaba opcja na spędzenie nocy, szczególnie że na szyi dynda mi wielka kabura z aparatem, a na lewym ramieniu laptop. do dzisiaj nie wiem jakim cudem udało mi się wyjść z tego cało - nikt mnie nie okradł, a kąskiem byłam łatwym. posiedziałam chwile na ławce, wspominając tagangowe story, aż tu niespodziewanie podjeżdża wielki autokar, taki dwupiętrowy, co jest charakterystyczne dla lini dalekobieżnych. podbiegam, pytam o miejsca, o bilety, a tu totalna olewka! traktują mnie jak powietrze, zbywają żałosnym komentarzem - no tenemos spacio! nie macie miejsca?!? a jak pomacham dolarkami, to może się znajdzie? wyciągnęłam kilka dolców i kierowca zmienił śpiewke. nagle znalazło się jedno miejsce, które ponoć 'specjalnie czekało na mnie'. skorumpowane łajzy!