Geoblog.pl    pograbisz    Podróże    ameryka poludniowa 2009-2010    boliwiskie uliczne party i niemily incydent
Zwiń mapę
2009
15
lip

boliwiskie uliczne party i niemily incydent

 
Boliwia
Boliwia, La Paz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14637 km
 
(s)
Tak wiec po 20stu godzinach trzesawki w autokarze jestesmy znowu w La Paz.
Hostelik, kimka 2 godzinki i lecimy na miasto bo zero kasy. Szukamy bankomatow, co nie bylo takie latwe bo cztery z nich nie mialy dolarow, ale piaty zadzialal. Wyciagam 500 dolcow idziemy do kantoru, to znaczy stoliczka na ulicy zeby wymienic na boliwiano (tak to sie tutaj robi). Lacznie mam w portfelu 3369 boliwiano. Kasa na 3 tygodnie plus prezenty i takie tam najpotrzebniejsze rzeczy. Wiedzialam ze starczy. Idziemy na obiad i w przeciagu 3 sekund znika moja torebka z cala kasa. Kolesie nas sledzili od kantoru i obserwowali kazdy krok, wszystko na to wskazywalo i wyczuli chwile mojej nieuwagi i glupoty, no i d.... . Zawsze bylam tak ostrozna z pieniedzmi tutaj i ten jeden raz jakies zacmienie mozgu. Kto trzyma kase w torebce???? i to tyle i to w Boliwii?. No chyba tylko ja to zrobilam na te kilka minut. Mialam zaraz je przepakowac. TYlko odebralam posilek od kelnera i to byly te 3 pechowe sekundy. Wybiegam na ulice ale w tlumie juz nic nie widac.

Trudno....Kilka godzin zlego samopoczucia, szybka blokada telefonu przez neta, bo telefon tez ukradli i tak na marginesie telefonu tez nigdy nie trzymalam w torebce tylko przey sobie, co za pech !

Tak wiec zly poczatek dnia ale za to koniec byl wyborny.
Dzien niepodleglosci w La Paz, rocznica 200 lat. Mnostwo muzyki i zabawy na ulicach.
W centrum wiadomo, pochody i takie tam roznosci. Cale miasto pije przerozne trunki. My oczywiscie tez. Spotkalismy znajomych z UK, z ktorymi podrozowalysmy, to jest niesamowite ze w tak ogromnym miescie mozna wpasc na znajomych, swiat jest maly. Idziemy z nimi do naszej ulubionej arabskiej knajpki. Tam spotykamy Argentynczyka, ktorego spotkalysmy kilka dni wczesniej w innym miescie, NIE WIERZE :-) wiec bardzo sympatycznie. Idziemy z nim do jego znajomych, troche poza centrum. Dom wyglada jak sklot, ludzie z calego swiata, okolo 20stu osob. Wszyscy przyjaznie nas przyjeli. Idziemy wszystcy na ulice a tam tance, muzyka, zabawa wysmienita, nigdy chyba tak dobrze sie nie bawilam. Widok byl tez przecudowny, boliwijskie starsze panie w tych swoich dlugich kieckach i melonikach, kupa pankow z tego sklotu, hippisow, kazdy z innej bajki i wszyscy bawimy sie wysmienicie, kazdy tanczy. Ja z taka starsza pania, ona mna obkreca, to wszyscy za rece. Mnostwo smiechu i pozytywnej atmosfery. A panie boliwijki co chwila podchodzily do kazdego i nalewaly z wielkich czajniczkow jakies ichnie trunki, cos cieplego chyba z miodem i alkoholem. Oczywiscie za darmo, no bo swieto wiec sie bawimy na calego.

... mile zakonczenie tak kiepskiego dnia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
Roszkulec
Roszkulec - 2009-07-17 10:17
A ja do Ciebie sms`a wyslalam:((( coz to bylo do przewidzenia, lepkie rece...Tesknim bardzo.Moze bedziecie wracac przez Londyn;)my ruszamy na poczatku sierpnia.Niech Moc bedzie z Wami:*
 
dorota surdyk
dorota surdyk - 2009-07-17 17:25
kurnaszjegozedwarazy! Paulino, uważaj tam na Się. pozdrawiam.
 
Karolina S.
Karolina S. - 2009-07-20 23:31
ściski dziewczyny, nie dawać sie tam kieszonkowcom!!!!
 
Armian
Armian - 2009-07-21 12:09
Mega przykra sprawa, mam nadzieje że to ostatni negatywny incydent ,który się wydarzył i od tego momenta będzie tylko lepiej. Pozdrowienia od całej ekipy Fruhstuck.
 
pomarancz4
pomarancz4 - 2009-07-23 21:27
oj dziewczyny gdzie Wy macie glowy:p wiecie co?nas nikt nie zaczepial ani w La Paz, ani w Limie, ani w zadnym innym miescie, nawet w nocy w niezbyt ciekawych dzielnicach(!), a to przez to, ze np Piotrek mial zielona koszule z naszyta na ramieniu flaga Polski, a ja na szyi niesmiertelniki..:) taki sobie szczegol, ale kazdy potencjalny zlodziejaszek myslal, ze jestesmy zolnierzami i nie ma co z nami zadzierac!:P po drugie..kupilem sobie na miejscu ciuchy, ale nie takie ktore niby sa regionalne i kazdy turysta je kupuje, bo mysli, ze wtedy bedzie taki zajebisty jak lokalsi, a tak naprawde nikogo z miejscowych w nich nie spotkasz..:> dzieki tym ciuchom rowniez stalem sie podobny do nich i przechadzajac sie po ulicy mysleli, ze jestem swoj (no, powiedzmy dopoki sie nie odezwalem z moim hiszpanskim:P)

tak wiec taka mala rada..oczywiscie ani na sekunde nie zostawiajcie rzeczy bez opieki, a ze jestescie dwie to nie powinno byc z tym problemu, bo zawsze jedna moze pilnowac, a druga niech zalatwia sprawy..my tak robilismy i nigdy nic sie nie stalo;) a po drugie to z tymi ciuszkami wam mowie!pojdzie na mercado i kupcie pare laszkow, bedziecie niczym Boliwijki!:) Suerte! Karol
 
ela
ela - 2009-07-24 02:23
no to z zapartym tchem przeczytalam wszystko)))))a moze bedziecie wracac przez szkocje hiihihihihihi?calusy gorace i trzymam kciuki za was a forse przy d..... trzymajcie))))
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 134 komentarze134 394 zdjęcia394 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
11.05.2009 - 25.02.2010