drugi dzien trekku bardzo przyjemny i urozmaicony, odwiedzilismy m.in skansen ihniego plemiona, gdzie pieknie kolorowa i egzotyczna peruwianska pani demonstrowała jak ludzie and wyrabiaja make albo zaplataja tkaniny.
nastepnie 4 godzinki marszu i naszym oczom ukazuje sie oaza - miejscowa pierwsza klasa. posrodku skalistych gor wykopane trzy baseny i zasadzone palmy. zatem zrzucamy ciuchy i wskakujemy do wody. bajlando!
Trzeci dzien to pobudka o 5 rano i ostatni fragment szlaku do przemierzenia. Pyszne sniadanko, kawka, lyk herby z koki i jestemy gotowi. Wdrapujemy sie pod gore, niby zimo, ale pracujace miesnie rozgrzewaja ciało, znacie to uczuci. Wyruszlismy bardzo wczesnie poniewaz marsz w pelnym sloncu jest niewyobrazalnie ciezki. Nawet kremy 30 nie daja rady z palacym sloncem.
Po kilku godzinach udalo sie dotrzec do Copanacondy, skad dwa dni wczesniej wyruszylismy. Pol godz przerwy i wsiadamy do busa, ktory zawozi nas w okolice chivay, gdzie znajduja sie gorace zrodla. Tam pluskalysmy sie godzinke w baseniku, nastepnie zahaczylysmy o saune z oparami lisci koki. Totalnie zrelaksowane i wypoczete wracamy do Arequipa, gdzie o 22.30 lapiemy bus do Puno…