Geoblog.pl    pograbisz    Podróże    ameryka poludniowa 2009-2010    24h w hiszpanskiej stolicy
Zwiń mapę
2009
25
cze

24h w hiszpanskiej stolicy

 
Hiszpania
Hiszpania, Madrid
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2172 km
 
Hola!
aktualnie siedzimy w Pisco, co oznacza, ze przyzylysmy 12 h w samolocie, ktory dolecial w calosci (z nami) do Peru. ale zanim o wrazeniach z limy, pisco i soku z marakuji serwowanym na miejscowym targowisku, ktory pilam jakies 10 min temu (absolutny orgazmos), kilka slow o dniu wczorajszym...
madryt
do stolicy hiszpanii dotarlysmy stosunkowo pozno, bo w okolicach polnocy dnia... eeee... co to byl za dzien... poniedzalek? ciezko operowac datami, bo tutaj czas plynie zupelnie inaczej, ale tak - to byl poniedzialek:)
wsiadlysmy w metro i poganalysmy w kierunku centrum gdzie czekal na nas pierwszy host z couchsurfing.org - Evan, amerykanin, nauczyciel jezyka angielskiego, ktory od roku mieszka w hipszanii, gdzie uczy mlodziez. Procz Evana czekal rowniez jego mlodszy kolega Edwardo, ktory chwile wakacjuje w madryckich tlustych zakatkach, by nastepne 2 msc przepracowac na farmie roslinek w maladze.
chlopaki przesympatyczne, super wygadane i wyluzowane. z poczatku mialysmy problem by zrozumiec ich szybki amerykanki slowotok. ugoszczone mietowa ice tea nabralysmy sil i ochoty na (haha wcale nie na to;)) nocny spacer klimatycznymi uliczkami madrytu. chlopcy staneli na wysokosci zadania oprowadzajac nas po wspanialej okolicy... waskie kolorowe uliczki, smukle o przecudnej architekturze budynki, masa balkonikow przydobionych kwiatami i wyluzowani ludzie blakajacy sie z kata w kat. i my tam bylysmy!
wypilismy poi dwoch piwkach, popychalismy pierdoly, szwedalismy sie to tu to tam i tak zlecialo kilka godzin. nastepnie powrot na super hacjende, prysznic i spanie w ogromniastym lozku.
wtorek to glownie spacerniak po park el retiro i okolicach. jedno piwko, drugie, pogaduchy, foty... zgarnelysmy edwarda w okolicach 18 i razem udalismy sie na poszukiwanie tradycyjnych hiszpanskich smokolykow. tadaaam, udlao sie znalezc przyjemna knajpke z niedrogimi przekaskami. ta niedrogosc byla w prawdzie naszym najdrozszym obiadem skonsumowanym w ostatnim polroczu a moze i calej dekadzie;)
przy okazji opowiadalymsy koledze o polskich dobrotach w stylu flaczkow i czerniny, ktore edd okrzyknal kolejno corp"s soup i blood soup heheh. ogolnie ma wpasc do wro i sprobowac, zatem syla, czas wziac sie za nauke gotowania;)
niestety nie bylo z nami Evana, bo do 21 mial prace... ale zostawilysmy mu kabanoski i polski serek z biedronki, ktore zasmakowaly bardzo, co opisal w mailu po naszym wyjezdzie.

co do madrytu to by bylo na tyle... chociaz nie, jeszcze jedna niespodzianka, tym razem mniej przyjemna. rzecz miala miejsce na lotnisku. podeszlysmy do sprawy bardzo powaznie - nie chcac sie spoznic, wyjechalysmy ponad 2 h przed check inem. absolutnie pewne, ze bedziemy jednymi z pierwszych, na chilloucie czlapalusmy wkierunku terminalu 1. okolica calkowicie wyludniona, zadnych kolejek co utwierdzilo nas w przekonaniu, ze jestesmy super przebiegle i zorganizowane. aha i tutaj niespodziewajka pt siedzimy w innych czesciach samolotu bo nie ma juz miejsc obok siebie. okazalo sie, ze swoje bilety odebalo prawie 300 osob a my jestesy jednymi z ostatnich. troche pomarudzilysmy, pomachalysmy rekoma, co oczywiscie nic nie pomoglo. koniec koncow nie wyszlo najgorzej, bo mimo, ze nie siedzialysmy razem, syla przypadkiem trafila do pierwszej klasy, a ja mialam najlepsze miejsce przy oknie zaraz obok hiszpasnkiego przystojniaka.
a sam lot? dlugo i nudno. chociaz z poczatku mialysmy podniete z powodu rozmiaru samolotu. to byl kolos, aha. i kazdy mial kolo siebie telewizorek hehaha:)

co do zdjec, prosimy o cierpliwosc, sprzet z kafejki nie obsluguje kabli usb. poszukamy innej, ale dopiero jutro albo i za dwa dni
manana ;)


HOLA EVAN Y EDUARDO!
guys, that is especially for you.
One more time thank you for an awesome time in SPain, that was great, the walk at night and tapas next day:-)
So we are in PERUUUUUUU now, yessss !!!!!! the flight was long but cool, we didn´t sit together cause it turned out that we were one of the last to check in so no enough space for two people sitting together. But paulina had the best place to sit in the second class and I got the first class, so extremely comfortable.
Lima, we are there.... getting out of the airport and eatting breakfast on PLaza Mayor, then we decided to move on and spend the night not in this huge city but in a bit smaller but wonderful Pisco. We look like from space in here, we haven´t seen any european here, what is maybe good. People drive here like crazy, what is funny, I feel like there are no rules. BUt everything looks beautiful, open markets with fruits, chickens, fresh juice for few cents...price heaven for us:-)
Tomorrow we are moving a bit further to explore this stil unknown for us country.

All the best guys
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Marcin alias Cin'ol vel Wycinek:)
Marcin alias Cin'ol vel Wycinek:) - 2009-09-18 12:49
:)dopiero teraz tak naprawdę studiuję Wasze zapiski z tej fantastycznej wyprawy. Podczas budowania wizerunku nowej potęgi na rynku wrocławskiej reklamy-słynnego za lat parę"Wycinka":), ciężko było znaleźć choć trochę czasu na głębsze analizowanie Waszej eyprawy. Do tego wakacje.. Pierwsze po tej stronie od lat kilku.. Ale cały czas byłem myślami z Wami i trzymając mocno kciuki wiedziałem, że świetnie dacie sobie radę. wracam do lektury bo mam dłuższą chwilę czasu:)
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 134 komentarze134 394 zdjęcia394 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
11.05.2009 - 25.02.2010