Geoblog.pl    pograbisz    Podróże    ameryka poludniowa 2009-2010    gin z tonikiem!
Zwiń mapę
2009
11
maj

gin z tonikiem!

 
Polska
Polska, Wrocław
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Niniejszy blog powstał z myślą o relacjonowaniu wyprawy do Ameryki Południowej, którą zaplanowałam wraz z moją koleżanką, Sylwią Łakomską, w terminie 18.06 - 22.09 2009

Pierwsze strony poświęcone są przygotowaniom, jakie musiałyśmy poczynić przed wyjazdem w naszą pierwszą podroż poza kontynent Europy. Fragment ten został zredagowany jeszcze we Wrocławiu, w asyście kubka z ulubiona kawą i muzyką w tle. Nie ma malarycznych komarów wielkości Batmana, nie ma pełzających robali równikowych, ale spokojnie, to niebawem się zmieni:)

Dokładnie 5 miesięcy temu, na początku stycznia 2009, urodził się pomysł zorganizowania wyprawy do Ameryki Południowej. Idea pojawiła się dość niespodziewanie, podczas spotkania towarzyskiego w jednym z wrocławskich pubów, którego klimat bardziej sprzyja piciu wszelakich trunków i luźnym rozmowom, niżeli podejmowaniu życiowych decyzji. Przy okazji sączenia wielbionego przeze mnie gin'u z tonikiem, Sylwia rzuciła od niechcenia: Ograbisz, a może pojedźmy na drugi koniec świata?
ja: w sumie czemu nie, wiesz... mnie nie trzeba długo namawiać. to kiedy i gdzie?
S: w czerwcu zwolnię się z pracy i mogę jechać nawet na pół roku
ja: ja kończę studia i [siorbnięcie rurką] raczej nie mam planów na resztę życia
S: to gdzie?
ja: daleko, Ameryka płd, albo Azja, Nowa Zelandia
S: Południowa
ja: ok, to sprawdzę loty i bookujemy

na koniec tego mało rozbudowanego dialogu, uścisnęłyśmy sobie dłonie, jakoby zatwierdzając naszą 'umowę'. następnie ustaliłyśmy kilka faktów, typu ile kasy możemy realnie odłożyć przez pół roku i czy na pewno jesteśmy w pełni władz umysłowych.
Mimo, iż całość wyglądała trochę infantylnie i mało poważnie, w głębi serca poczułam, że przyszedł czas. czas rozpoczęcia pierwszej podróży poza Europę, o czym rozmyślałam niejednej nocy, po cichu i skrycie, ale brakowało mi bodźca. nie spodziewałam się, że tym bodźcem będzie alkohol;)


na drugi dzień w południe

(wybieram nr tel. do S)
S: no czee
ja: hej bejbe. jak się masz, wyspana?
S: nooo
ja: chciałam zapytać, czy nasza wczorajsza umowa wciąż aktualna? bo u mnie bez zmian
S: nie inaczej!

Kolejne 3 dni spędziłam przed komputerem, sprawdzając wszelkie opcje transportu do Ameryki Południowej. Wstępnie założyłyśmy, że startujemy z Peru, a dokładnie z Limy, która jest stolicą, i rzecz jasna największym miastem, tego kraju. Szukanie połączeń lotniczych było dość upierdliwą i żmudną czynnością, bowiem opcji lotów jest bardzo dużo i żeby znaleźć najtańszą, trzeba przeszperać setki stron. wpierw przeglądnęłam fora podróżnicze, na których można znaleźć wiele praktycznych wskazówek jak organizować tego typu wyprawy, w tym konkretne info na temat transportu z Polski. Przeważały dwie opcje - albo z Berlina, albo Madrytu, w zależności od aktualnych promocji, najtańsze przeloty są właśnie z tych dwóch stolic europejskich. I zaczęło się... przeloty bezpośrednie i pośrednie (np przez USA, lub Chile); liniami europejskimi, chilijskimi i chińskimi. Przysięgam, sprawdziłam wszelkich przewoźników, nawet tych, których strony są po hiszpańsku, mimo, iż hiszpańskiego jeszcze wtedy nie znałam. (w sumie teraz też nie znam, ale to się zmieni :))
po kilkudziesięciu godzinach ślęczenia przed monitorem, eureka. Poszukiwania zakończone sukcesem, udało się wyłowić połączenie z Madrytu do Limy liniami Air Comet za 1900 pln brutto, w dwie strony rzecz jasna. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację ekonomiczną w związku z początkiem kryzysu i załamaniem rynku walut (styczeń 2009), cena ta wydawała się być niewiarygodnie niska. czas jednak nie był naszym sprzymierzeńcem, bowiem każdego dnia bilety drożały o kilka procent, a złotówka wciąż traciła na wartości (by w krytycznym momencie osiągnąc wynik 1pln = 4 USD!). Musiałyśmy działać szybko. po małych komplikacjach udało się nam zabookowac bilety w cenie 2300 pln bruttu, a dodatkowo za 150 euro berlin-madryt-berlin. łączny koszt transferu berlin-madryt-lima-madryt-berlin wyniósł nas 2900 pln/ os.
mamy bilety, teraz nie ma odwrotu!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
kiclaw
kiclaw - 2009-05-11 15:37
Obietnica dana publicznie - juz sie nie wykrecicie :)
 
dorota surdyk
dorota surdyk - 2009-06-30 22:29
melduję, że czytam:)
pozdrawiam.
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 134 komentarze134 394 zdjęcia394 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
11.05.2009 - 25.02.2010